sobota, 4 sierpnia 2012

Ani z widzenia, ani ze słyszenia - Amélie Nothomb


Ocena: 5,5/6


Że też coś tak prostego może mieć w sobie tyle piękna!
Że przyjaźń może być czymś tak niesamowitym!
Że zwykła codzienność może kryć w sobie tak wiele uroku!
            
          Amélie Nothomb jest belgijską pisarką tworzącą w języku francuskim. Dzięki swojemu ojcu, który był długoletnim ambasadorem Belgii, spędziła wiele lat swojego życia poza granicami rodzinnego kraju, m.in. w Japonii, Chinach, USA, Laosie, Myanmarze i Bangladeszu. Od 1992 r. regularnie każdego roku wydawane są jej powieści.

      Jestem świeżo po "Ani z widzenia, ani ze słyszenia" Amélie Nothomb. Autorka nadała książce wyraz pewnej autobiografii. Nigdy nie lubiłam ich czytać. Uważałam je za nudne, proste i mało wnoszące do mojego życia. Muszę przyznać, że ową powieść nie można przypisać tego gatunku. Dlaczego? Prócz tego, że główną bohaterką jest właśnie Pani Nothomb oraz, że występuje tu narracja pierwszoosobowa, nie pojawia się tu nic a nic mówiącego, że jest to właśnie jakakolwiek autobiografia. 

            Od tej malutkiej książeczki oczekiwałam odprężenia, lekkiej historyjki, o pięknej i wzruszającej miłości, ociekającej ze wszystkich stron "cukierkowością", że się tak wyrażę . Dzieje się ona w Japonii, co mnie najbardziej skłoniło ku temu, by lekturę wypożyczyć. Czytając pierwsze słowa myślałam jedynie, o oderwaniu się od ciężkich pozycji. Z jednej strony moje życzenie zostało spełnione, z drugiej jednak nie. Powieść jest czymś o wiele większym niż opowiastką romantyczną jakich wiele. Ukazuje ona więcej wartości niż się spodziewałam. Na przykład to, że odmiany kulturowe nie muszę być przeszkodą w tworzeniu związków, relacji. Szanowanie pochodzenia drugiej osoby powinno być czymś normalnym. Czymś co mamy we krwi. Nie wiedziałam też, że można być aż tak "zakochanym" w jakimkolwiek kraju. Chociażby we własnym. Widzieć w nim coś więcej niż zgromadzenie ludzi. Nie miałam też pojęcia, że natura, przyroda może człowieka doprowadzić do łez. Gdyby nie ta książka, o takiej osobie powiedziałabym: przewrażliwiona, a nawet dziwna. W tej chwili coś takiego  przez gardło by mi nie przeszło! Relacje jakie łączyły głównych bohaterów równie mnie zaskoczyły jak i wzruszyły.

Mogłabym przysiąc, że czytając ostatnie słowa w owej książce miałam łzy w oczach. Zdecydowanie nie jest to powieść zwykła, taka jakich na świecie wiele. Nie, jest czymś o wiele lepszym, bo wartościowym, pełnym słońca, wzruszeń, emocji. Zdecydowanie zachęcam do przeczytania. 
To perełka! Skarb ukryty w malutkiej, niepozornej szkatułce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz